Plecak z Panem Bogiem-
rozważanie na wakacje
26.06.2022

Plecak, czy może modna walizka na kółkach z kwiatowym motywem, czy też w białe kropeczki?

Już po bagażu widać jak przygotowujemy się do wakacji. Dla jednych torba wakacyjna musi być dobrze zapakowana, jej zawartość jest przemyślana, pięknie poukładana, jest takim przedłużeniem starannego życia.

Ktoś inny zabiera ze sobą na wakacje mocno sfatygowany parciany plecak, pamiętający zamierzchłe czasy i wiele wakacyjnych tułaczek. Wrzuca do niego najpotrzebniejsze przedmioty, wg zasady minimalizmu, parę ciuchów i to co najpotrzebniejsze.

Bardzo różne są te torby podróżne – można by zrymować. Wakacje też bywają różne. Czasem definiują je staranne letnie sukienki i kapelusze, fotografie z pięknych ośrodków wczasowych, a czasem wręcz przeciwnie – szaleńczy wiatr we włosach i wakacyjny luz w połatanych portkach.

Jesteśmy różni. Różnie też wypoczywamy.

Jednak jedno jest pewne mamy tego samego Boga i Jemu wszystko jedno czy pojedzie z nami do nadmorskiego kurortu, czy pod namiot. Myślę, że On bardzo chce, byśmy Go ze sobą zabrali. Jest naszym Ojcem… dobrym Ojcem. Takim, który troszczy się o swoje dzieci.

Gdy dziecko wyjeżdża na kolonie, zwłaszcza za pierwszym razem, rodzice żegnają je czule, martwiąc się czy pociecha sobie poradzi. Kolonista też jest pełen obaw, jak to będzie bez mamy, taty? Boimy się rozstania z kimś, kogo mamy na co dzień, ale gdy sytuacja tego wymaga, Machamy na do widzenia i podejmujemy wyzwanie.

Próbuję to przełożyć na naszą wiarę i kontakt z Panem Bogiem.

Czy wybierając się na wakacyjny wypoczynek, myślimy o rozstaniu z naszym Ojcem – Bogiem?

Po ludzku patrząc, to jest podobny schemat – jak z tymi koloniami.

Jednak jest zasadnicza różnica. Ten Ojciec może pojechać z nami, gdzie tylko zapragniemy. Wszystko zależy od tego czy zabierzemy Go ze sobą, czy zostawimy i pomachamy na pożegnanie.

Jak zapakować Pana Boga do plecaka?

To oczywiście metafora, ale obrazuje to nasze przygarnięcie Boga na czas wakacji.

Obserwuję to, co dzieje się w naszej rzeczywistości i myślę że bardzo wielu ludzi czas wakacyjny uważa też za czas odpoczynku od spraw związanych z wiarą.

Z każdej strony jesteśmy „kształtowani” przez media, podawane co chwile newsy, poddajemy się mniej lub bardziej świadomie manipulacjom społecznym.

Te wszystkie bodźce są bardzo silne i jest ich tak dużo, że duchowość i cisza, z której wynika nasze myślenie o Bogu, gdzieś się rozpływa.

Jeśli sobie to uświadomimy, to już pierwszy krok, by wakacje w tym roku były naprawdę wyjątkowe.

Więc:

Spróbuję nad tym zapanować, częściej „włączać samodzielne twórcze myślenie”  i nie przejmować się wszystkim co serwują mi od rana do wieczora. Duch Święty daje nam tę mądrość, tylko musimy chcieć ją uruchomić. Słuchać Jego tchnienia. Ufać i częściej mówić: „Jezu, Ty się tym zajmij…”.

Spotkam się z tymi, z którymi zawsze ciężko się spotkać, bo czasu mało, bo trudno się zebrać gdy pracuje się w różnych godzinach. Takie spotkania są jak spotkania z Bogiem, przecież Jezus uczył nas tego, by dostrzegać Go w drugim człowieku…

Więcej czasu poświęcę na pasje, na rozwój umiejętności i talentów jakie dostałam do Pana Boga w darze. Każdy z nas ma coś takiego, jakieś „monety” z przypowieści, które mamy pomnażać na Jego chwałę. Wakacje to dobry czas, by rozwijać to co otrzymałam, nie zakopywać w ziemi…

Będę odpoczywać, oj to może być trudne J bo przecież tyle się dzieje. Ale mały fragment urlopu poświęcę nic nie robieniu, odetchnę, wyśpię się i uśmiechnę sama do siebie. Nauczę się kochać siebie w dobry i mądry sposób, bo tak przecież mam kochać innych…

Przyglądnę się temu co wokoło. To wszystko przeogromne dary od Pana, nie zastanawiam się nad tym na co dzień. Teraz się zatrzymam. Przed potężnym drzewem nad górskim potokiem, nad błękitną niezapominajką, która ledwo nad ziemię wyrosła, przed wysoką wieżą katedry, która sięga prawie nieba. Przed człowiekiem, który stoi obok i patrzy w tę samą stronę…

Będę zaglądać w te ciche zakątki, gdzie Jezus czeka. Siedzi w milczeniu ale woła całą swoją mocą „przyjdź do mnie”! Sporo tych kaplic adoracji jest i w miastach, i wsiach. Poczynając od tej najbliższej, w naszej świątyni. Zaczerpnę tej ciszy, bo wiem, że da mi siły w głośnym świecie.

I jeszcze jedno, najważniejsze, może nawet powinnam napisać to na początku tej wakacyjnej listy. Jeszcze jedno zapakuję do plecaka. Modlitwę i Mszę św. Najbardziej oczywiste i najpotężniejsze narzędzie miłości, szczęścia i dobrego życia, Nie tylko w czasie wakacji. Więc na urlop też zapakuję, a zmaterializowaną formą będzie różaniec. Zmieści się w kieszonce każdego plecaka, każdej torby, każdej walizki. Nie będzie tylko gadżetem. On uruchamia moje pragnienie modlitwy. Nawet jeśli będzie to tylko jedna dziesiątka, to już mały, wielki krok ku chwale Maryi, ku walce o dobro.

I długa, i krótka ta moja lista. Czy uda mi się ją zrealizować choćby w małym stopniu? Będę się starać, bo teraz, gdy już publicznie to napisałam, nie wypada zawalić sprawy.

Oczywiście, napisałam to nie tylko po to, by mocno się zmotywować ale by i Ciebie Drogi Czytelniku zachęcić do wyjątkowego zaplanowania wakacji z Bogiem. Myślę, że to nie jest jakiś strasznie wielki wysiłek i każdy z nas jest wstanie to zrobić, choćby tylko spróbować podjąć takie zadania. Może nie od razu wszystkie, może jedno, dwa. Ważne by Bóg w takiej czy innej naszej inicjatywie, czy postanowieniu towarzyszył nam w te wakacje. Byśmy Go nie odsunęli, nie zapomnieli o Nim.

Bóg w plecaku – to przenośnia.

Bóg w sercu – to czysta prawda. To samo życie, realne, namacalne. To czysta Miłość, Jego miłość do nas. Czerpmy więc z Eucharystii, modlitwy, skupienia, samorozwoju, szacunku do ludzi i otoczenia.

Co tu dużo mówić – wtedy na pewno będą to dobre wakacje. Takich właśnie Wam życzę!

 

Tekst: Grażyna G.
Zdjęcie: e-religijne.pl